„Zajrzyj w głąb siebie – czyli moje wrażenia z warsztatów pisania opowiadań Justyny Karolak i Wojciecha Elszyna”
Rzadko piszę recenzje kursów, tym razem zostałam poproszona przez Justynkę i Wojtka i z radością podzielę się moimi wrażeniami po udziale w ich kursie pisania opowiadań „Od Grabińskiego do Munro”.
Jako pisarz muszę się rozwijać. Piszę Colda już cztery lata. Teraz powstaje piąta wersja historii o trudnych relacjach ojca i syna, najbardziej pracochłonna ze wszystkich, dlatego, że to właśnie teraz wykuwa się mój warsztat i styl, ten świadomy. Zaczynam czuć zdania, widzieć połączenia jakich wcześniej nie dostrzegałam i dbać o formę, na co nie zwracałam uwagi przy wcześniejszych wersjach.
Pół roku temu poczułam potrzebę czytania opowiadań, silną, niespodziewaną, mój umysł otworzył się na krótkie formy i zapragnęłam poznać je do głębi, stąd potrzeba uczestniczenia w kursie Justyny i Wojtka.
Sam kurs zaskoczył mnie, pozytywnie, ale żeby wynieść z niego tę wiedzę, którą zyskałam, musiałam dojrzeć. Jeszcze rok temu odbierałabym go zupełnie inaczej. Teraz dojrzałam do głębszej literatury, trudniejszej, do zabaw ze słowami, poszukiwania zdań, które będą odpowiednio opisywały opowiadaną przeze mnie historię. Do odkrywania mojego własnego, indywidualnego stylu. I za towarzyszenie mi na tej ścieżce jestem ogromnie wdzięczna Justynie i Wojtkowi.
Nie pokazywali nam gotowych schematów: jak pisać, co pisać, gdzie umieszczać punkty zwrotne, jak eskalować konflikty, stworzyć wiarygodnego bohatera. Nie. I od razu mówię, że nie są oni typem mentorów ani nauczycieli, którzy zza wysokiego biurka wytłumaczą wam zasady pisania. Znajdziecie w nich towarzyszy, kompanów podróży przez literackie ścieżki.
Każdego tygodnia przybliżą wam postać jednego pisarza, jego styl, charakter, motywacje. Omówią szczegółowo jedno z jego opowiadań i przybliżą element, który warto u niego „podejrzeć”. Opis, dialog, specyficzny typ bohatera, puenta, narracja, jeden element. W ciągu tego tygodnia będziecie musieli napisać swoje opowiadanie lub scenę, w której będziecie próbowali zawrzeć element, który poznaliście w danym tygodniu. To trudne, to bardzo trudne, ale daje nieoczekiwane efekty. Może poczujecie się pewnie w gatunkach, o których wcześniej nie myśleliście, a może, tak jak ja, w kolejnych tekstach będziecie odnajdowali cząstkę swojego pisania i zrozumiecie, który z elementów jest waszym jestestwem, rdzeniem, który pojawia się niezależnie od tego w jakim gatunku piszecie i co tworzycie.
Tekst każdego z nas prowadzący omawiali około godziny. Dokładnie analizowali, zdanie po zdaniu, ale patrzyli też całościowo, odnosili treść opowiadań do naszych doświadczeń jako pisarzy i jako ludzi. Delikatnie, czule, z ogromną empatią, dotykali naszej duszy. I pokazywali co można zrobić lepiej, nieznacznie przesunąć, dodać lub odjąć, żeby pisać lepiej. Za te uwagi redakcyjne ogromnie ich cenię, otworzyły mi oczy i popchnęły mój warsztat na inny poziom.
Podsumowując, żeby w pełni skorzystać z warsztatu pisania opowiadań u Wojtka i Justyny trzeba się zaangażować. I to nie tak „na pół gwizdka”, ale naprawdę. Czytać, otworzyć umysł na różne interpretacje tekstu, wzięcie z niego elementów, które będą wspierały nasz własny pisarski rozwój. Można oczywiście tylko odsłuchiwać lekcje i materiały umieszczone przez Justynę i Wojtka na platformie, ale to niewiele da. Musimy się otworzyć, a potem pisać. Słuchać uwag innych współpisarzy i prowadzących kurs i chociaż nie ze wszystkimi musimy się zgadzać to będziemy świadomi dlaczego tej zgody w nas nie ma. I stale, nieustannie sięgać w głąb siebie, bo czy tego chcemy, czy nie, pisanie obnaża nas, w każdym tekście zastawiamy przecież choćby najmniejszą cząstkę naszej duszy, naszego prawdziwego „ja”.
Życzę Wam z serca budowania, odkrywania, przywoływania takich historii, prawdziwych, współgrających z Wami, tym, kim jesteście. Żeby udało się Wam zburzyć przysłowiową czwartą ścianę między autorem a czytelnikami, żebyście dotarli do ich serc, poruszyli je. Bo o to w pisaniu chodzi.