Jak pracujemy w Warsztacie Pisarza, czyli rzecz o naszych frajdach i troskach

Jeśli jesteś ciekaw, jak na co dzień myśli i funkcjonuje nasz tandem zawodowy, przeczytaj rozwinięcie artykułu – zapraszamy cię na zaplecze Warsztatu Pisarza!

Szczypta danych prosto z kalendarza

Zdawać by się mogło, że po zakończeniu drugich edycji warsztatów rocznych i tworzenia opowiadań oraz pierwszej edycji kursu pisania scen miłosnych mamy nieco wytchnienia. Nic bardziej mylnego, choć od razu zaznaczymy, że do pracy w Warsztacie Pisarza przychodzimy uśmiechnięci – wręcz trudno nam nazywać to tak szorstko pracą, bo Warsztat jest miejscem, w którym realizujemy swoje pasje. I jak wszyscy ludzie, którzy mają tę frajdę, że praca jest zarazem ich pasją, my też – zamiast odpocząć – nieustannie wkładamy głowy w nowe projekty, marzenia, plany… ale czy naprawdę zawsze rozpoczynamy dzień z uśmiechem od ucha do ucha? Serio? Jesteśmy tacy nieposkromieni, tacy silni i bez przerwy szczęśliwi…?

A jak to wygląda od kuchni?

Nie jest tajemnicą, że mieszkamy w różnych rejonach Polski. Determinuje to metody komunikacji i pracy zdalnej. Na co dzień korzystamy ze zdobyczy techniki, jakimi są komunikatory, maile, nasze pokoje wideokonferencyjne czy po prostu telefony. Oczywiście spotykamy się również w tak zwanym realu, ale z uwagi na odległość nie jest to możliwe co dzień. Zresztą spotkania face to face wolimy przeznaczać na relacje pozazawodowe, koleżeńskie, a obowiązki ograniczać wtedy do minimum. Całkowicie nie da się ich wyeliminować, wszak spotkanie na żywo to idealna sposobność, by na przykład podpisać wspólnie dokumenty, które przy prowadzeniu firmy gromadzą się czasami.

No ale co z Warsztatem…? Nasza codzienność to często intensywna komunikacja, bardzo dużo wiadomości, wymiany myśli, dyskusji, dopowiedzeń i dookreśleń, tłumaczeń, tak aby wizja tego, co budujemy, była spójna. Bo partnerstwo cenimy nie tylko we współpracy z kursantami, ale też pomiędzy sobą. Dyskusje dotyczą najróżniejszych spraw: od koloru tła na banerze reklamowym przez znaczenie sceny napisanej przez uczestnika kursu po rozumienie wniosków wyłożonych w artykule naukowym z dziedziny teorii literatury, krytyki literackiej czy estetyki.

Czy dochodzi między nami do spięć? Raczej do ekspresyjnych dyskursów, wynikających z naturalnych różnic zdań – trudno, by do takich nie dochodziło, gdy każde z nas chce jak najlepiej, a dla jednej i drugiej strony oznacza to niekiedy coś innego. Co nas jednak bardzo cieszy i ugruntowuje naszą relację zawodową, to umiejętność merytorycznego dyskutowania, którą przenosimy także na grunt komunikacji z kursantami. Jeśli dyskutujemy o czyjejś pracy literackiej, to wyłącznie przy użyciu argumentów, jeśli krytykujemy tekst, to wskazujemy niedoskonałości pomysłu, a nie autora. I to sprawia, że każdego dnia chce nam się chcieć – możemy z ręką na sercu zapewnić cię, że żaden, absolutnie żaden element Warsztatu Pisarza (czy to zawartości merytorycznej kursów, czy to całego naszego zaplecza technicznego, czy też informacji zwrotnych kierowanych do uczestników szkoleń) nie jest wynikiem autorytarnych działań. Zawsze nawiązujemy porozumienie. I to napawa nas niezwykłą dumą i daje nadzieję na przyszłość i rozwój marki.

Czy chodzimy czasem spać?

Uczestnicy naszych wideokonferencji wiedzą, że niektóre przeciągają się do późnych godzin wieczornych – ale czy można inaczej, gdy jest jeszcze jedno opowiadanie do omówienia, jeszcze jeden autor, który czeka na rzetelny feedback, jeszcze choć jeden pisarz, który chce zabrać głos w dyskusji, wypowiedzieć się, dać wyraz swojemu pojmowaniu literatury…? Przecież jesteśmy w Warsztacie właśnie po to, by stwarzać ku temu przestrzenie.

Mimo że doba ma niezmiennie tylko dwadzieścia cztery godziny, jakoś udaje nam się wykrzesać odrobinę czasu również na sen. Sen, który pozwala oczyścić umysł i spojrzeć nieco inaczej na prace domowe kursantów, znaleźć rozwiązanie problemu konstrukcyjnego nowego szkolenia czy uchwycić nowy zamysł przykładu literackiego lub osobowość pisarza, do którego twórczości odwołamy się w toku wideokonferencji… ale kto by chciał spać, skoro na jawie może robić to, co kocha!

Czy zdarza nam się narzekać?

Ponownie z ręką na sercu – nie. Jesteśmy samokrytyczni i ambitni, wymagamy od siebie bardzo dużo – hipotetycznie sprzyja to „narzekactwu”, ale… na szczęście tylko hipotetycznie. Zdarza nam się zasmucić, doznać przygnębienia czy niezadowolenia z mijającego dnia pracy, ale nie przelewamy tych stanów emocjonalnych na Warsztat, nie szukamy odpowiedzialności za nasze osobnicze nastroje w świecie zewnętrznym, tym bardziej nie obwiniamy za nie nikogo. Skupiamy się na tym, co dobrego możemy zrobić w danym dniu, ile możemy z siebie dać, a jeśli czasem powinie nam się noga, szukamy sposobu na to, by jak najszybciej odzyskać równowagę albo naprawić czy usprawnić to, co nie do końca się udało.

Nad narzekanie przedkładamy zdecydowanie dyskusję – rozmowa potrafi wieleeee wyjaśnić, podnieść na duchu, zagrzać do boju. Nie odsuwamy ponurych humorów czy niewyjaśnionych spraw na potem, na kiedy indziej, na nie wiadomo kiedy – uważamy, że drobne pyłki lubią się piętrzyć, gdy nikt nie patrzy, a wtedy mogą przytłoczyć. I wtedy dopiero wyłaniają się prawdziwe powody do narzekań. A my nie lubimy narzekać! Jeśli więc wczoraj jedno z nas było nie w sosie czy miało gorszy dzień, spowodowany natłokiem wyzwań, to drugie natychmiast wyciągnęło rękę, zapytało, porozmawiało, dało wsparcie – i dzięki temu mamy pewność, że jutro znów będzie dla nas obojga pozytywnie pracowite, pogodne i owocne.

Czy jest pomiędzy nami rywalizacja?

Nie. Nieeee… no, może minirywalizacja? Taka tyci-tyci? Taka zdrowa, bo sportowa…?

Mówiąc serio: nie. Jesteśmy zespołem, drużyną – gramy do jednej bramki. Zmierzamy do wspólnych celów – nasze indywidualne cele łączą nas, nie dzielą. Pracujemy razem, bo chcemy – nikt nam nie kazał. Zazębiamy się – zawsze z poszanowaniem potrzeb i aspiracji drugiej strony. Uzupełniamy się, a to sprawia, że jesteśmy dla siebie wzajemnie sprzymierzeńcami, nie przeciwnikami (nawet gdyby miała to być tzw. rywalizacja sportowa – nie interesuje nas ona, nie jest nam potrzebna).

To, że pracujemy razem, że sukcesywnie rozwijamy naszą markę, nie jest wynikiem kalkulacji, lecz świadomej decyzji obojga. Jesteśmy wdzięczni losowi, że spotkał nas ze sobą – wiedzieliśmy od pierwszej rozmowy, że nasze przypadkowe spotkanie objawi cel. Po prostu zobaczyliśmy w sobie – Wojtek w Justynie, a Justyna w Wojtku – wartościowych partnerów do współpracy.

Czy zdarzają nam się problemy techniczne?

Warsztat Pisarza oparty jest przecież na technologiach informatycznych (platformach, wideokonferencjach etc.), trudno zatem o to, by zawsze wszystko działało perfekcyjnie zgodnie z planem, i rzeczywiście kilkukrotnie zostaliśmy zaskoczeni przez narzędzia, z których korzystaliśmy. Przytrafiło nam się na przykład, że w trakcie wideokonferencji nastąpiła awaria u dostawcy Internetu albo sprzęt odmówił posłuszeństwa. Uczciwie wyznajemy, że za każdym razem pochyliliśmy się pokornie nad kłopotem i staraliśmy się wyeliminować go jak najszybciej.

Oczywiście zawsze może zdarzyć się awaria, ale okazuje się, że można się na to przygotować. Podchodzimy do naszej pracy–pasji poważnie. Poza frajdą wynikającą z kontaktu z pisarzami czujemy odpowiedzialność za to, do czego się obligujemy, prowadząc kursy. Może zabrzmi to, jakbyśmy lekko przesadzali, ale Wojtek, który obsługuje spotkania konferencyjne od strony technicznej, ma za każdym razem pod ręką trzy niezależne źródła dostępu do sieci, dwa niezależne komputery plus smartfon, dwie kamery i trzy mikrofony. Za obsługę i nagrywanie wideokonferencji odpowiadają narzędzia wchodzące w skład pakietu Google Workspace, a niezależnie od tego możemy w każdej chwili przełączyć się na nasze prywatne serwery wideokonferencyjne.

Ale nie tylko techniką i Wojtkiem Warsztat Pisarza stoi – Justyna zawsze jest najlepiej przygotowana w zakresie aktywności kursantów na platformie, wszystkich zrealizowanych przez nich zadań, jak również feedbacków (nie tylko tych opracowanych przez siebie, także tych, które wyszły spod klawiatury Wojtka). Zawsze na bieżąco z dyskusjami na forach platformowych jest w stanie zapewnić ciekawą i merytorycznie wartościową ciągłość spotkania, gdyby drugi filar marki musiał zająć się technikaliami. Jednym zdaniem – uzupełniamy się idealnie i to stanowi o naszej sile; sile, którą staramy się wykorzystywać, prowadząc dla was wyjątkowe warsztaty.

Nie wierzycie? Przekonajcie się sami. Sprawdźcie nas w trzeciej edycji „Kursu pisania opowiadań – od Grabińskiego do Munro”, która rusza już 11 października, lub w trzeciej edycji „Rocznego kursu pisarskiego”, którą rozpoczniemy 8 listopada 2021 roku; zapraszamy do współpracy!

Justyna Karolak, Wojciech Elszyn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *